Trendy 2015 w polskim piwowarstwie rzemieślniczym
Uznałem, że ciekawsze od podsumowania roku ubiegłego, będzie zastanowienie się, co czeka nas w tym, który dopiero się rozpoczął. Poniżej przedstawiam kilka moich propozycji, czego możemy się spodziewać w temacie polskiego piwowarstwa rzemieślniczego w bieżącym roku.
- Piwa leżakowane w drewnianych beczkach po whisky/bourbonie
Mieliśmy już dwukrotnie Chateau z browaru Artezan, Duke of Flanders z Szałpiw, czy Hades Gone Wild z browaru Olimp. Wszystkie te piwa były jednak leżakowane w beczkach po Bordeaux. Ten trend na pewno warto kontynuować. Natomiast czekamy wciąż w Polsce na piwa leżakowane w beczkach po whisky bądź bourbonie, które da zdecydowanie inne efekty. Oczywiście nie jest łatwo o tego rodzaju beczki w kraju, w którym produkcja whisky jest marginalna. Dodatkową trudnością jest to, że beczki muszą być koniecznie świeże – jeszcze mokre, by całe przedsięwzięcie miało sens. Ewidentnie coś się jednak ruszyło w tej kwestii. Ostatnio, jedna z firm zajmujących się m.in. dystrybucją słodów (Brew Service), sprowadziła beczki po Jacku Danielsie. Warto tu wspomnieć, że przecież produkcją whisky w Polsce zajął się Marek Jakubiak, właściciel grupy BRJ. Wykorzystanie do piwa beczek, w których obecnie leżakuje whisky w ciechanowskim browarze, wydaje się naturalną konsekwencją tego kroku.
- Piwa kwaśne/piwa fermentowane Brettami
Wrzucam tu dla uproszczenia do jednego wora, aczkolwiek tak jak piwa kwaśne nie muszą być fermentowane brettami, tak piwa fermentowane brettami absolutnie nie muszą być kwaśne. W Polsce możliwości dzikusów najlepiej dotychczas prezentował browar Artezan. Kwasy właściwie wymieniłem w punkcie pierwszym. To wszystko mało, a potencjał do wykorzystania ogromny.
- Szybki wzrost liczby browarów
Wbrew temu co się może wydawać, w 2014 roku otwartych zostało nieco mniej browarów niż w rekordowym 2013. Większość browarów otwieranych rok wcześniej nie miała jednak prawdziwie rzemieślniczych ambicji i tłucze radośnie typowy „restauracyjny” zestaw pils, ciemne, pszeniczne. Jakościowo w 2014 było trochę lepiej, a w związku z zapowiedziami otwarcia nowych browarów rzemieślniczych, jakie już zostały ogłoszone, byłbym spokojny o liczbę debiutów w 2015. Na pewno będzie ciekawie.
- Jeszcze więcej kontraktowców
To wciąż najłatwiejszy sposób by szybko i bezboleśnie wejść na rynek. Choć ten trend wzbudza kontrowersje tak u nas jak i zagranicą (m.in. w Belgii czy USA), to nie ma co potępiać go w czambuł. Z pewnością trzeba pamiętać, że kontraktowiec, kontraktowcowi nie równy. Są wśród nich tacy, którzy rzeczywiście doglądają procesu produkcyjnego, wprowadzają na rynek ciekawe piwa, a nawet inwestują w modernizację browarów, w których warzą. Niestety są i tacy, którym niezwykle daleko do tego ideału. Warto też pamiętać, że dla niektórych warzenie kontraktowe to od początku jedynie wstęp do otwarcia swojego browaru. Przede wszystkim, nie sposób nie przyznać, że browary kontraktowe przyczyniają się do urozmaicenia rynku i przyczyniać się będą także w 2015.
- Piwa żytnie
Pomimo trudności jakie może sprawić żyto w procesie produkcyjnym piwa, wykorzystywane jest ono coraz częściej. Nie sposób nie docenić jego charakterystycznego smaku i właściwości jakie nadaje piwu. BJCP w najnowszej wersji swoich opisów stylów umieści jako odrębny styl m.in. Rye IPA. W Polsce słód żytni wykorzystywały już m.in. takie browary jak: Pinta, Artezan, Pracownia Piwa, AleBrowar, Piwne Podziemie, Spirifer, Perun czy Raduga. Lista jest więc całkiem pokaźna, ale trzeba zauważyć, że mówimy tu o przeróżnych stylach i wariacjach na ich temat. Dlatego, mam nadzieję, że to dopiero początek i pojawi się więcej piw bliskich definicji Rye IPA zaproponowanej przez BJCP, w mającym lada moment się ukazać, nowym opisie stylów. Na pewno zainteresowanie tą kategorią, co najmniej wśród konsumentów, zostanie nieco podkręcone przez największy konkurs piw domowych w Polsce. Jedną z kategorii na tegorocznym Festiwalu Birofilia jest właśnie Rye IPA i być może pod znakiem słodu żytniego stać będą tegoroczne IPA (tak domowe, jak i rzemieślnicze), choć dużą konkurencję zrobi mu na pewno White IPA również świeżo dodane do opisów stylów BJCP.
Także klasyczny roggenbier zdaje się być bardziej zauważany przez rodzimych piwowarów. Lukę po pamiętnym Konstancinie Żytnim stara się wypełniać m.in Pinta, Perun i Browar Stu Mostów. Warto wspomnieć, że roggenbier to jeden ze stylów wiosennej edycji Warszawskiego Konkursu Piw Domowych, a więc drugiego co do wielkości konkursu piw domowych w Polsce.
- (Polski?) chmiel
Być może, tak jak cały świat, tak i polscy piwowarzy zrozumieją, że jeśli chcą w kwestii chmielenia naśladować USA, to nie mogą tego zrobić przy użyciu obecnie istniejących polskich odmian. Nijak nie przypominają one chmieli amerykańskich, ani pod względem zawartości alfa kwasów ani pod względem aromatu. Krokiem we właściwym kierunku jest Zefir z browaru Olimp, w którym zastosowano nową odmianę – Oktawię. Będzie jej jednak jeszcze za mało by zawojować rynek, a tym bardziej by zaistnieć za granicą. Z całą pewnością w piwowarstwie rzemieślniczym dominować będą wciąż chmiele amerykańskie. Nie oznacza to oczywiście, że o polskim chmielu wszyscy zapomną. To zbyt nośny, zbyt mocno łechtający polską dumę narodową temat. Prawdopodobnie jednak piwowarzy przestaną udawać, że Simcoe można zastąpić Marynką, a Citrę Sybillą. Z korzyścią dla wszystkich. Bo przecież i te dzisiaj dostępne polskie chmiele można z powodzeniem wykorzystywać, byle tylko nie ślepo naśladując Amerykę.
- Grodziskie
Zainteresowanie grodziskim na świecie systematycznie rośnie. W Polsce piwo w tym stylu warzą browary Pinta, Artezan, Pracownia Piwa. To mało, zwłaszcza, że Artezan do tematu nie wracał już od dłuższego czasu. W tym roku ma wystartować wreszcie reaktywowany przez Browar Fortuna, zakład w Grodzisku Wielkopolskim. Wszystko zatem zmierza w dobrym kierunku, gdyby nie to, że jak zawsze diabeł tkwi w szczegółach. Żeby odrodzenie grodziskiego ostatecznie się powiodło, Amerykanie muszą pokochać prawdziwe grodziskie, a nie to, które sobie wyobrażają. Piwo w tym stylu uwarzone przez największy rzemieślniczy browar w USA – Boston Beer Company, niestety nie przypominało za bardzo grodziskiego, jakiego byśmy się spodziewali, ani polskich interpretacji stylu. Nota bene, było ono uwarzone jako nagroda w konkursie piw domowych, na podstawie receptury zwycięskiego piwa. Także wyniki polskich grodziskich wysłanych na World Beer Cup nie napawają optymizmem co do właściwego rozumienia stylu przez zagranicznych sędziów. Być może pomoże nieco pojawienie się opisu stylu BJCP. Kolejna sprawa to absolutna niewiadoma w kwestii jak będzie smakować grodziskie w wersji browaru Fortuna, a także do ilu konsumentów rzeczywiście uda się dotrzeć z piwem, które będzie stosunkowo drogie, a do tego niskoalkoholowe. Aż tak wiele w polskiej mentalności, od czasu zamknięcia browaru, się chyba nie zmieniło, a przedstawiciele Fortuny mówili o planowanej rocznej produkcji na poziomie 20 tys. hl. Jak na polskie rzemiosło – to całkiem dużo. Jeśli jednak wszystko pójdzie tak, jakbyśmy sobie tego życzyli, to ten rok będzie rokiem grodziskiego, czego sobie i Państwu życzę. 😉